sobota, 17 sierpnia 2013

Z bezpieczeństwa.

 Pierwsza miniaturka. Jest ona z bloga Potter i Granger. Jest to mój pomysł, a jako, że jestem autorką tamtego bloga dodaję ją tutaj. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Zapraszam do czytania.


 Kochał ją, jednak zawsze wiedział, że nigdy nie ma już u niej szans. Stchórzył i zostawił ją samą, kiedy potrzebowała go najbardziej. Gdy jej rodzice zginęli, a ona musiała zająć się swoją pięcioletnią siostrą. Zrozumiał jaki popełnił błąd, kiedy tylko dowiedział się, że straciła dziecko. Jego dziecko. Wtedy nie wiedział jaką krzywdę jej sprawił. Minęły trzy tygodnie, a on po prostu wyjechał. Co miał innego zrobić dla jej bezpieczeństwa? Nie wyobrażał sobie bez niej życia. Nigdy nie chciał bez niej żyć. Miał się jej oświadczyć, wziąć ślub i już przez resztę ich dni martwić o siebie wzajemnie i ich dzieci. Z wszystkiego nici, bo on nie potrafił walczyć z przeznaczeniem. Wolał jej bezpieczeństwo niż szczęście.
Po miesiącu stracił już wszystko co miał. Dziewczynę, z którą chciał stworzyć rodzinę, ojca chrzestnego, któremu tak wiele zawdzięczał. Dziś był jego pogrzeb. Stał jako ostatnia osoba na ciemnym cmentarzu. Był październik, a słońce nie świeciło już tak mocno jak wcześniej. Ubrany w czarny garnitur i płaszcz tego samego koloru. Samotne łzy moczyły jego blade policzki. Kiedyś starłby je z prędkością światła, bo wstydził się jedynej oznaki słabości, ale od pewnego czasu, wcale nie widział w tym nic złego. Wręcz przeciwnie. Pogrążony w myślach nie usłyszał nawet jak ktoś do niego podchodzi. Zorientował się dopiero kiedy poczuł czyjąś ciepłą rękę na swojej chłodnej. Spojrzał na przybysz, którym okazała się piękna szatynka o czekoladowych oczach.
-Przykro mi, Harry-odezwała się młoda dziewczyna. Doskonale wiedziała ile on dla niego znaczył.
-To mnie jest przykro, Hermiona. Uciekłem jak zwykły tchórz. Tchórz, którym byłem i będę całe życie.
- Wiem o wszystkim.
-Wiesz,że nie potrafiłem zawalczyć o Ciebie, o nas, o dziecko? Ty mnie próbowałaś zmienić i na prawdę myślałem, że tego dokonałaś, ale ja ciągle tym samym zapatrzonym w siebie kretynem.
- Chciałeś mojego bezpieczeństwa.
-Chciałem, żebyś miała to, czego tylko zapragniesz, a dałem tylko za wiele cierpienia. Więc wybacz, ale mężczyzna ze mnie kiepski.
- Możemy stąd iść? Trochę mi zimno, a chce z Tobą pogadać, dobrze?
-Jasne. To może do jakiejś kawiarenki?
- A możemy do mnie? Zaraz Draco przyprowadzi Emme i muszę być.
- W takim razie chodźmy do Ciebie.
Po piętnastu sekundach stali przed domem Hermiony. Dziewczyna zaprosiła Harry'ego do salonu, a sama poszła zrobić herbatę, a kilka chwil później do salonu wpadła śliczna blondwłosa pięciolatka o niebieskich oczach.
- Harry!-krzyknęła i powiesiła się na szyi chłopaka, który mocno ją przytulił.
- Tęskniłem za tobą, wiesz, bąblu?
- Ja za tobą też. Myślałam, że nas zostawiłeś na zawsze.
-Ale jestem i będę Cie teraz często odwiedzał, stoi?
-Pewnie. A gdzie Hermiona?
- W kuchni. Idziemy do niej?
-Yhy... A powiesz jej, że ją kochasz? Ona za Tobą płacze w nocy.
-Powiem, ale ona mnie nie posłucha.
-Posłucha, bo ona wszystkich słucha.
-Jeśli tak twierdzisz, to zapewne masz racje- po niecałej minucie stali w kuchni i przeglądali się dwudziestoletniej dziewczynie. Czarnowłosy z utęsknieniem patrzył na jej ciało. Nigdy nie miał ochoty jej opuszczać, ale gdy miał wybrać między szczęściem, a bezpieczeństwem, wybrał drugą opcję. I wcale nie chodziło o jego bezpieczeństwo, a o jej. Teraz, z perspektywy czasu zastanawiał się czy miał szanse zawalczyć o ich miłość i dać jej to, czego zapragnie. Jednak nie dał.
-Harry, czy, z łaski swojej możesz przestać gapić się na mój tyłek?- z zamyślenia wyrwał go głos Hermiony i dopiero teraz zauważył, gdzie utkwił swój wzrok.
-Przepraszam, zamyśliłem się.
-Miałeś jej coś powiedzieć- przypomniała mu Emma.
-Co miałeś mi powiedzieć?-zapytała dziewczyna.
-Mała- Potter zwrócił się do pięcioletniej dziewczynki,-idź na moment do salonu- dziecko zeskoczyło z rąk chłopaka i weszło z powrotem do salonu.-Hermiona, ja...
-Co, ty? Znowu zaczynasz się jąkać?
-Chciałem Ci powiedzieć, że Cię kocham. Ale właściwie to nie wiem po jaką cholerę, bo...
-Bo jesteś kretynem? Znam te wersję. Jak i wiele innych też. 
-Nie chciałem tego.
-Będziesz jeszcze długo gadał?- zapytała podchodząc do niego bliżej.
-Nie, już skończyłem.
-To teraz mnie pocałuj-chłopak nic nie odpowiedział, tylko wpił się w  jej wargi i załapał z talii. Ona zarzuciła mu ręce na szyję i jeszcze bardziej pogłębiła pocałunek.-Teraz nie dam Ci tak łatwo odejść -oznajmiła między pocałunkami.
-Nie mam ochoty. 
-To mnie cieszy.

***


     Stał w kościele, ubrany w białą koszulę i czarny garnitur. Obok niego czekał ksiądz i Draco, który był jego świadkiem. Hermiona, ubrana w białą suknię, szła pod rękę z Ronem. Przed ołtarzem puścił ją i sam usiadł do ławki obok Luny i Emmy. Cała ceremonia trwała niecałą godzinę, po czym wszyscy udali się do restauracji.
    Harry i Hermiona nigdy wcześniej nie byli tak szczęśliwi jak teraz. Po roku od ślubu urodził im się sym, James, a trzy lata później córka, Lily.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz